Niemiecka pamięć o powstaniu warszawskim
Kiedy odchodzi generacja polskich świadków, to deficytowa pamięć w Niemczech o powstaniu warszawskim – po 77 latach od jego wybuchu – urasta do rangi polskiej racji stanu.
Z dala od jakichkolwiek powstańczych rocznic promotor mojej pracy doktorskiej w niemieckim Freiburgu w 1996 r. zapalił się do pomysłu przeprowadzenia pionierskiej konferencji o powstaniu warszawskim. By o najgorszym momencie w tysiącletnich dziejach obydwu krajów mogli ze sobą podyskutować ich historycy. Do upadku bloku radzieckiego i ustaniu zimnej wojny (1989/1990) nie tylko w publicznych, ale i w akademickich dyskusjach nad Renem powstanie warszawskie było nieobecne.
Inicjatywa profesora była niecodzienna, wyszła bowiem z najbardziej odległego w Niemczech od granic Polski akademickiego ośrodka. Z okien uniwersytetu Alberta Ludwika rozciąga się widok na ciemne pasmo francuskich Wogezów. Zwykłym mieszkańcom miasta horyzont poznawczy wyznacza bliskość Francji, nie zaś Polski. Na główny targ miejski wokół katedry zza drugiej strony Renu Alzatczycy przywożą francuskie sery, oliwki i butelki Pinot Noir.
Ignorancja niemieckich elit politycznych
Ściągnięcie do jednego miejsca nielicznych w Niemczech historyków parających się najnowszymi dziejami Polski w 1996 r. do łatwych nie należało. Bo na miejsce konferencji profesor wybrał mazurską Karwicę. Miejscowość, jak zresztą cały region, uosabiającą zmienne losy przynależności terytorialnej – polskiej, niemieckiej i rosyjskiej. Choć o wyborze miejsca zadecydował także walor geograficzny. Wszak poważne zjazdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta